Uniesienie czy oderwanie?

Życie daje popalić ale staram się być optymistą. Wczoraj miała polecieć rakieta SpaceX z satelitą SES9. Zapomniałem o tym wieczorem i poszedłem spać. Dziś okazało się, że dali mi drugą szansę bo chcą schłodzić tlen (daje to większego kopa?!). Zatem dziś, jak Bóg da, usłyszę odliczanie i słynne słowa: LIFT OFF!

Jechałem dziś rano do pracy i myślałem, że pewnie mi nie będzie już dane słyszeć w telewizji albo innym medium takich słów ale wypowiadanych po polsku. Tak wyszło, że mieliśmy świetny start (Siemienowicz i Ciołkowski) ale potem Sasom i Anglosasom poszło lepiej. Dziś kanonem są nie polskie: 3, 2, 1, Start ale angielskie: Three, Two, One… Ignition sequence started.

Nie ukrywam, że lubię tego słuchać nawet w angielskim, a szczególnie ostatniej sekwencji, kiedy pada najbardziej oczekiwane

„Liftoff! We have a liftoff!”

Takiego samego już nie będzie bo w zeszłym roku odszedł na wieczne odliczanie, Jack King, człowiek który swoim spokojnym ale pełnym napięcia głosem wypuszczał te wszystkie „wybuchowe rury” w Kosmos.

Polskiej tradycji odliczania do startu rakiety nie ma. Mamy jakieś namiastki przy wyburzaniu budynków lub okazji innych, wymagających synchronizacji lub ostrożności wydarzeń, ale… to już nie to.

A gdyby była to co zastąpiłoby angielskie Liftoff?

Może ODERWANIE? Mocne jest. Poetyckie też. W końcu osiągnięcie pierwszej prędkości kosmicznej to jest oderwanie. Ale może zarezerwować ten termin dla rakiet opuszczających naszą Ziemię na dobre? Czyli ODRYWAMY się przy drugiej prędkości.

A może UNIESIENIE? Mocne! Bardzo mocne. Bardziej poetyckie. Spodoba się obu płciom. Pożądane.

No to:

Trzy

Dwa

Jeden

Start!

Uniesienie!

Mamy uniesienie!