Lokalna Wartość Zerowa

Posted on Mon 29 February 2016 in Orientuj się, Shitz

Miałem ulubiony dodatek do Chroma. Służył do tworzenia grup okien, by potem jednym klikiem otworzyć cały zestaw tabów z zachowanymi URL-ami. Było to moje oczko w głowie, a dziś, miesiąc później, nie pamiętam jak się nazywało.

Usunąłem wszystko z dysku, aby zrobić instalację na świeżo i zapomniałem zachować.

Zdarza się.

No i nie ma.

I dobrze, bo okazało się że mi to do niczego nie jest potrzebne.

Po pierwsze: zamiast lokalnej bazy linków, która deaktualizuje się z dnia na dzień, mam przecież bazę globalną - wziąłem sobie do serca jakiś artykuł (o! znowu nie wiem jaki i skąd), z którego jak mantrę powtarzam sobie "INTERNET IS MY DATABASE". Jeśli chcę coś znaleźć, to szukam w Google i zawsze znajduję, i zawsze nowszą wersję.

Po drugie: zbliżam się chyba do Oświecenia, w stylu buddyjskim, skoro doświadczam niesamowitego uczucia wolności, uświadamiając sobie jak niepotrzebne są mi takie, lokalne, narzędzia.

Ze społecznościowymi miałem i mam podobnie.
Snapchat? Dobrze ale tylko wtedy jak odnajdę powód.
Twitter? Tak, tylko niech da mi coś poza ekspresją ego i odetnie chęć robienia pod publikę, a nie dla idei.
Periscope?
Plag?

p.s. Znalazłem ten dodatek w Chromie, nazywa się Tabs Outliner. Kompletnie zbędne, świetne narzędzie. ;) Usuwam.

web