Ucieczka z chmur

Posted on Tue 19 January 2016 in Macbook • 1 min read

Chmury to jam lubię tylko na niebie, te cyfrowe budzą we mnie obrzydzenie. Wychowałem się na opowieściach, że wypada dzielić się oprogramowaniem ale szczegółami z alkowy już nie.
Chmur używam choć wiem, że dałoby się żyć całkowicie bez nich. Mój Chrome jest podłączony do chmury, w iCloud mam Safari i notatki. Ale co tylko się da wolę trzymać w chmurze własnej, czyli na serwerze.
Do celów różnych używam SparkleShare, znakomitego narzędzia do obsługi repozytorium Git.
Magazyn mam na serwerze, a na stacjach roboczych SparkleShare zajmuje się automatyczną wysyłką zmian. Działa pod Linuxem, OSX i Windows. I działa bezobsługowo, i jest darmowe.
Jedynym jego minusem jest fakt, że nie jest już rozwijany. Są za to źródełka, które zamierzam sobie skompilować.
Do tego pory robiłem to na Macbooku na którym na codzień pracuję. Ma to tę wadę, że niejednokrotnie zaśmieciłem go sobie instalując wymagane do kompilacji pakiety.
Na koniec takich działań dependencje się nakładają, powstaje totalny chaos, w którym ciężko daje się cokolwiek zrobić.
Teraz będę mądrzejszy. Zakupiony niegdyś Parallels Desktop ma opcję instalacji OSX z Recovery Partition.
W tej wirtualce zainstaluję XCode i zrobię jej klona. Potem w klonie dogram Mono i pozostałe pakiety, skompiluję SparkleShare, a na koniec będę mógł tego klona po prostu wywalić do śmieci.
Oryginalny system pozostanie czysty jak łza.

I tak jak nie podejrzewałem, ha ha. Zadziałało doskonale, SparkleShare skompilował się bez problemów i już działa.